Proste, aczkolwiek często zadawane pytanie.
Zanim jednak zabierzemy się do zgłębiania właściwego tematu, chcielibyśmy wszystkim przypomnieć, że przed decyzja o zabiegu zawsze zalecamy badania krwi pupila. Pozwoli to zminimalizować ryzyko znieczulenia i powikłań okołooperacyjnych.
Jeśli wszystko jest w porządku i mamy zielone światło - możemy umówić się na operacje ?
W dniu zabiegu, pacjent musi być na czczo. Zwykle czas ten wynosi od 8 do 12 godzin, każdorazowo powinien zdecydować o tym lekarz weterynarii.
Nikt z nas nie lubi się ważyć, jednak kolejną rzeczą jest ustalenie dokładnej wagi zwierzaka – nie bez powodu waga stoi tuż przy wejściu do naszej kliniki ! ? Na podstawie wagi ustalane są dokładne dawki leków anestezjologicznych.
Zanim przystąpimy do podania jakichkolwiek leków – zawsze dokładnie badamy i osłuchujemy pacjenta, w celu sprawdzenia jego stanu w dniu zabiegu jak i klasyfikacji na tej podstawie do odpowiedniej grupy ryzyka związanego ze znieczuleniem.
Gdy wszystko zostało sprawdzone – prosimy Państwa o pisemną zgodę na premedykację oraz wykonanie zabiegu.
Pierwszym zastrzykiem, nieprzyjemnym, lekko bolesnym, ponieważ podawanym domięśniowym jest premedykacja, potocznie zwana „głupim Jasiem”. Jego działanie widoczne jest po 10-15 minutach. W tym czasie wskazane jest, by zwierzę było z właścicielem, przebywało w cichym i spokojnym miejscu w celu zmiejszenia jego stresu.
Po tym czasie opiekę nad pupilem przejmuje lekarz weterynarii z personelem pomocniczym, który kontynuuje przygotowanie zwierzęcia do zabiegu. Zakładany jest wówczas wenflon, w celu zapewnienia stałego dojścia dożylnego, przeprowadzana jest intubacja, staranne wygalanie i oczyszczanie pola operacyjnego, którego lokalizacja zależna jest od planowanego zabiegu.
Tak przygotowane zwierzę zostaje przewiezione na salę operacyjną.
Podczas trwania operacji, pacjent nigdy nie zostaje sam – przez cały czas kontrolowany jest przez lekarza anestezjologa !
Każdy zabieg niesie ryzyko, jednakże przemyślany dobór leków, staranność wykonywanych czynności i stały monitoring parametrów życiowych przez aparaturę i lekarza weterynarii – to ryzyko zmnejsza.
Na zdjęciu Betty :)
Materiał przygotowała lek.wet. Daria Banaszczyk.